niedziela, 22 sierpnia 2010

W pocie czoła

Nieodłączny towarzysz ludzkiej niedoli od momentu urodzenia, albo raczej od momentu poczęcia zaś z ludzkością od czasu upadku pierwszych rodziców (Rdz 3,17-19):


Do mężczyzny zaś [Bóg] rzekł: "Ponieważ posłuchałeś swej żony i zjadłeś z drzewa, co do którego dałem ci rozkaz w słowach: Nie będziesz z niego jeść -
przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu:
w trudzie będziesz zdobywał od niej pożywienie dla siebie
po wszystkie dni twego życia.
Cierń i oset będzie ci ona rodziła,
a przecież pokarmem twym są płody roli.
W pocie więc oblicza twego
będziesz musiał zdobywać pożywienie,
póki nie wrócisz do ziemi,
z której zostałeś wzięty;
bo prochem jesteś
i w proch się obrócisz!"


Gdy pojedziesz na urlop, zostaniesz w domu, pójdziesz do pracy, rano zadzwoni budzik, wieczorem staniesz nieogolony przed lustrem, postanowisz kupić nowy ciuch na konkretną okazję on zawsze będzie z tobą. Mówimy, że może być wielki, lub maleńki ale rzadko kiedy nie ma go wcale. Osoby, które myślały, że można go porzucić i bez niego żyć, szybko się zawiodły, bo okazało się, że bez niego nie można po prostu żyć i nawet ci, którzy wyglądali wolnymi od niego, takowymi nie byli – wysiłek. Tak, tak – mawia się, że robi się coś bez wysiłku, ale czy to zdanie nie zaprzecza samemu sobie? Jak można coś „robić”(!) bez wysiłku? Skoro coś się „robi” to już wiąże się to z wysiłkiem. Wyganianemu z raju Adamowi Bóg mówi: w pocie czoła… Nie zawsze pot wychodzi na nasze czoło, ale zawsze towarzyszy nam wysiłek, chyba że śpimy, ale są i tacy, którzy budząc się po nocy mówią: czuję się jakbym nie wiem jak się narobił. Mój znajomy ksiądz, który został dyrektorem ośrodka rekolekcyjnego nocował z nami (a raczej my u niego) w czasie pielgrzymki. Całą noc wiercił się na łóżku i coś szemrał pod nosem. Rano stwierdził, że był na zakupach we wszystkich supermarketach w swoim mieście, żeby wystarczyło jedzenia dla grup przebywających w domu – tak więc i nocą może nie opuszczać nas wysiłek.
Póki co wygląda na to, że mówię, piszę o czymś przykrym, trudnym, ale powiedzmy sobie szczerze – nauczyliśmy się żyć z wysiłkiem i potrafimy go tak ukierunkować, by spalając nas przynosił konkretne efekty – doskonałym przykładem tej zdolności jest praca zawodowa, a jeszcze lepszym realizowanie zainteresowań, chociażby jakikolwiek sport, albo łapanie motyli. Potrafimy nawet porcjować wysiłek, by – jak się to zwykło mówić – tak robić, żeby się nie narobić. Gdy jednak dochodzi w naszym życiu do momentu, gdy wezwani jesteśmy do wysiłku „ponad ludzkie siły” to zawsze czekamy momentu, kiedy się to skończy – wypatrujemy odpoczynku, czasu nie wymagającego od nas wielkiego wysiłku.
Wyobraźcie sobie jednak wysiłek, który się nie kończy – przynajmniej nie tu na ziemi. Nieustanne wkładanie wszelkich sił, by osiągnąć cel, nieustanne czuwanie nad sobą, nad tym, jak się postępuje, co się mówi nawet co się myśli. Pan Jezus odpowiadając na pytanie (Łk 13,22-30): Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni? mówi: Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; – używa słowa „usiłujcie”. Usiłować oznacza nic innego jak wysilać się bez ustanku, bez przerwy, bez wytchnienia wciąż i wciąż szukając nowych dróg, nowych możliwości, wciąż czuwając nad sobą, nad swoją uwagą, skupieniem na celu, którym są ciasne drzwi prowadzące do Królestwa Niebieskiego. To niełatwe zadanie, tym bardziej, że świat przyzwyczaja nas słusznie do faktu, że nasz wysiłek wcześniej czy później przynosi konkretne efekty – tymczasem w usiłowaniu wejścia do raju widzimy efekty, ale wciąż nie możemy być ich pewni, gdyż nigdy nie wiemy czy już weszliśmy do środka, czy przekroczyliśmy próg ciasnych drzwi, czy jeszcze nie, a może byliśmy już w środku, ale znowu wyszliśmy nie wiadomo po co na zewnątrz? Bo znajdzie się tysiąc pokus, by jednak się wrócić, gdyż na zewnątrz, po tej stronie świata też jest całkiem fajnie – przynajmniej wiem, co mam i nikt nie zmusza mnie by się przepychać przez jakąś ciasnotę.
Czym jest ten wysiłek, na czym on polega? Czy wiemy, co mamy zrobić, by wejść przez ciasne drzwi? Odpowiedź odnajdujemy także w dzisiejszej ewangelii. Do osób, które zostały na zewnątrz Pan domu mówi: Odstąpcie ode mnie wszyscy dopuszczający się niesprawiedliwości – tylko sprawiedliwi wejdę przez ciasne drzwi. Chrystus mówi też: gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie będą mogli. Każdy z nas jest jednym z wielu, więc żeby przekroczyć próg ciasnych drzwi musimy być lepsi od innych – lepsi nie w sensie silniejsi, sprytniejsi, szybsi. Lepsi oznacza tutaj sprawiedliwi i wytrwali w nieustannym wysiłku przedostania się do ciasnych drzwi. Nie jest to zatem przepychanka – są to raczej dobre zawody, o których pisze święty Paweł.
Być może ktoś oburza się właśnie, że Bóg wymaga od nas zbyt wiele, że nie można tak żyć w ciągłym usiłowaniu. Jeżeli kogoś naszły takie wątpliwości to niech spojrzy na Chrystusa – On jest dla nas pierwszym wzorem życia, sprawiedliwości i usiłowania – w wysiłku na rzecz zbawienia ludzi, zbawienia nas poświęcił wszystko, samego siebie, nie mógł dać więcej. Teraz nasza kolej.
Przyjemna strona wysiłku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz