sobota, 23 lutego 2013

Spotkanie z Wszechmocnym

   Poniższy tekst miał być wrzucony dwa tygodnie temu, ale... ten czas, a w sumie jego brak... pewnie wiecie o co chodzi. Dziś domknąłem remonty na blogu i ruuuuszaaaamy!

   Dawno mnie tu nie było. Niemal zapomniałem, że mam bloga. Okazuje się, że kapłańskie życie może tak się czasem powikłać, że nagle nie wystarcza czasu na to, co najważniejsze. Oczywiście pisanie bloga nie jest najważniejsze w życiu księdza, ale domyślacie się, że treści na tym blogu nie są przepisywane z książek, albo czasopism typu "Współczesna ambona", tylko są efektem przemyśleń i modlitwy, które ostatnio zostały pożarte przez inne, mniej ważne, ale jakże absorbujące (jak to w życiu bywa) sprawy. Jednak wreszcie coś drgnęło i oto owoce tego poruszenia :)
   Wiele się w ciągu tego prawie roku pozmieniało, widzę, że czeka mnie porządna aktualizacja moich danych i poglądów, bo te umieszczone na blogu bardzo się zdezaktualizowały. Ale nie o mnie chce pisać w poście, bo mój blog to nie jakiś "Plastusiowy pamiętnik" więc to rzeczy.

   Wielokrotnie pewnie zastanawialiście się, jak to działa wszechmoc Boga. A może nie zastanawialiście się wcale? Temu, kto mówi, że Bóg jest wszechmocny (czyli wszystko może) od razu zadawane jest pytanie: Więc dlaczego ludzie chorują? Czy nie mógłby sprawić, by choroby zniknęły? Dlaczego ludzie żyją w biedzie i z biedy nieraz umierają? Czy Bóg nie mógłby im pomóc? Dlaczego wojny? Dlaczego cierpienia? Dlaczego dzisiaj nie zdałem egzaminu, choć tak bardzo się starałem i modliłem o to? itd...
   W środę 30 stycznia 2013 roku byłem na audiencji papieża Benedykta XVI na Watykanie (inny by się chwalił, ja tylko mówię). Papież w swoich katechezach naucza teraz o Wyznaniu wiary (Credo), analizując poszczególne jego elementy. Na audiencji, na której byłem obecny papież mówił o "Ojcu wszechmogącym". Najpierw analizował, co to oznacza, że Bóg jest Ojcem. Następnie przeszedł do znaczenia wszechmocy Boga. Mówił tak: Na chwalebnym Krzyżu, dokonuje się pełne objawienie wielkości Boga jako "wszechmocnego Ojca". I od razu Benedykt XVI wyjaśnił tę myśl. Papież zauważył, że my rzeczywiście szukamy Boga Wszechmocnego, który zrobi w naszym życiu i w świecie co trzeba (wg naszego uznania oczywiście). Z tego samego powodu wielu sięga do wróżb, talizmanów i bożków wierząc, że będą one działały na życzenie. Tymczasem wszechmoc Boga charakteryzuje się miłosną Ojcowską wolnością. Bóg Ojciec pragnie byśmy stali się Jego dziećmi, ale szanuje nasz wybór. To dlatego Na chwalebnym Krzyżu, dokonuje się pełne objawienie wielkości Boga jako "wszechmocnego Ojca", ponieważ Chrystus chciał umrzeć na krzyżu i Wszechmocny Bóg nie mógł mu tego zabronić. Ludzie postanowili ukrzyżować Pana Jezusa i Wszechmocny Bóg nie mógł im w tym przeszkodzić. Z tego samego powodu dziś grzeszymy, a Wszechmocny Bóg pozwala nam grzeszyć, gdyż nas kocha i szanuje naszą wolność. Można by powiedzieć, że Wszechmoc Boga kończy się na wolności człowieka - jeżeli ja, będąc wolnym, odrzucam  Boga, to Bóg uszanuje moją decyzję.
   Dziś w czytaniach spotykamy trzy osoby: Izajasza, Pawła i Piotra. Wszyscy trzej spotykają Boga i wszyscy trzej wyznają, że nie są godni tego spotkania. Izajasz boi się wręcz, że umrze, bo jest grzesznikiem, a oglądał Boga. Paweł pisze, że Chrystus objawił mu się jako najmniejszemu, jako "poronionemu płodowi". Gdy zaś Szymon Piotr uświadomił sobie kogo spotkał od razu powiedział Panu Jezusowi: Odejdź ode mnie Panie, bo jestem człowiek grzeszny. Gdyby Bóg, był Wszechmocny w taki sposób, jak my byśmy tego chcieli, to powiedziałby Piotrowi: Masz rację grzeszniku, odchodzę, Pawłowi w ogóle by się nie objawił, tylko od razu zniszczyłby go swym blaskiem na drodze do Damaszku, a Izajaszowi powiedziałby: Co mnie podglądasz?! Giń!!! Tak się jednak nie stało - na szczęście. Tak też nie dzieje się i dziś, gdy wchodzimy do kościoła, gdy uczestniczymy we Mszy Świętej. Nikt z nas nie musi zastanawiać się w progu świątyni, czy jest jeszcze godzien wejść do środka, czy może lepiej nie ryzykować spotkania z Wszechmogącym. Dlaczego? Odpowiada nam pięknymi słowami papież: Wszechmoc Boga wyraża się w miłości, w miłosierdziu, w przebaczeniu, w niezmordowanym wezwaniu do przemiany serca, w postawie tylko na pozór słabej, utkanej w cierpliwość, łagodność, miłość. Z taką to wszechmocą Boga zetknęli się Izajasz, Paweł, Szymon Piotr i wielu innych - to wszechmoc, która działa mocą miłości i kto ja spotka nie może pozostać wobec niej obojętny. Dlatego Paweł i Szymon poszli za wezwaniem Pana Jezusa, a Izajasz odpowiada na Boże wezwanie: Oto ja. Poślij mnie.
   Niesamowite jest to, że przecież my spotykamy dokładnie tego samego Boga, chociażby na Eucharystii, albo w konfesjonale. Doświadczamy tej samej Wszechmocy, która mogłaby nas zniszczyć, ale wtedy zaprzeczyłaby sama sobie, bo ta Wszechmoc - Boża Wszechmoc nas stworzyła. Warto o tym myśleć i mieć tego świadomość, gdy stajemy przed obliczem Wszechmocnego Ojca, jak stawali Izajasz, Paweł, Szymon Piotr i wielu innych.