sobota, 13 lipca 2013

"A kto jest moim bliźnim?"

"A kto jest moim bliźnim?"
      To pytanie zadane dziś Panu Jezusowi wciąż powraca na nasze usta. Niedawno rozmawiałem ze znajomymi. Mamy wspólnych znajomych i wspólnych nieznajomych, ludzi nielubianych, żeby nie powiedzieć wprost - wrogów. Co z nimi? Gdy popatrzymy na przypowieść Mistrza o miłosiernym Samarytaninie, to stwierdzimy, że każdy człowiek jest naszym bliźnim. A jednak są wśród ludzi tacy, których lubimy bardziej i tacy, których lubimy mniej. Są i tacy, których wcale nie znamy, a już jesteśmy do nich uprzedzeni. Wspominam wprowadzenie na urząd patriarchy Wenecji bpa Francesco Moraglia. Wenecjanie dobrze pamiętali, że jest z genui, z którą kilkaset lat temu toczyli wojny - jak widać uprzedzenia bywają bardzo trwałe. Słuchacze Pana Jezusa byli uprzedzeni do Samarytan, a Samarytanie do nich. Tym mocniej uderzał przykład podany przez Nauczyciela - Samarytanin pomaga człowiekowi nie pytając go o to kim jest.
      Tutaj chyba znajdujemy cały sens przesłania, jakie niesie dzisiejsza przypowieść. Codzienność przynosi wiele okazji do czynienia dobra. Zawsze tym, który takie okazje stwarza jest drugi człowiek. Ktoś może zapytać: - "No a dokarmianie piesków i kotków? A ratowanie zabytków? To też dobre działanie!". Zgadza się. Jednak za tym działaniem zawsze kryje się człowiek, który nam pokazuje, że jest potrzebna pomoc. Na świecie tylko Bóg i człowiek widzi biedę drugiego człowieka i jest jej w stanie zaradzić. Zazwyczaj nie mamy problemów z udzielaniem pomocy innym, tak jak Samarytanin pomógł pobitemu człowiekowi. Gorzej jest, gdy zaczynamy pytać człowieka w potrzebie: - "A kim ty jesteś? Dlaczego ja mam tobie pomagać? Przecież to są darmozjady! Przecież toczyliśmy wojny z tymi ludźmi! Przecież ten sąsiad przyorał miedzę mojemu dziadkowi! A ich córka rzucała kamieniami w naszego kota! I ja mam takiemu człowiekowi pomóc? Nie zasłużył sobie!"
      Bądźmy szczerzy - na świecie jest bardzo niewiele ludzi, którzy mieli jakąkolwiek szansę zasłużyć na nasza pomoc. Ilu ich może być? Dziesięciu? Trzydziestu czterech? Choćby i stu dwudziestu - jak się to ma do miliardów ludzi na ziemi? Dlatego Pan Jezus przytaczając przypowieść o miłosiernym Samarytaninie przypomina nam, że każdy człowiek jest naszym bliźnim i gdy potrzebuje pomocy, to nie można go pytać: "Kim jesteś?" - tylko trzeba pomagać. Na tym polega miłość chrześcijańska, że mimo iż mamy znajomych i przyjaciół, a także wrogów i takich, z którymi nie rozmawiamy za często, to gdy ktoś znajduje się w potrzebie, to nie pytamy kim jest, tylko pomagamy zapominając o krzywdach, uprzedzeniach i nie licząc na jakąkolwiek wdzięczność. Pomagamy, bo tak trzeba, bo to wynika z naszej wiary, bo każdy, kto jest tuż obok, jest naszym bliźnim. Pomagamy, bo sami wciąż Boskiej i ludzkiej pomocy doznajemy, chociaż często jesteśmy świadomi, że na nią nie zasłużyliśmy.