poniedziałek, 30 listopada 2009

Acqua alta


Wczoraj wieczorem doszły do mnie informacje o tym, że dziś rano będzie w Wenecji "acqua alta", a więc wysoka woda. Po około godzinie wszystko potwierdził powiew ciepłego wiatru od morza: scirocco - wiatr, który przypomina nieco nasze odwilżowe wiatry przychodzące w lutym lub marcu - nienaturalnie ciepły, ciężki, taki, że wydaje się, iż można go kroić. Tym, którym nazwa scirocco kojarzy się z VW śpieszę z wyjaśnieniem, że VW nazywa wszystkie swoje marki imionami wiatrów: golf, passat, jetta itd. (chociaż, jak teraz myślę, to transporter nie jest nazwą wiatru - trudno). Ten właśnie ciepły wiatr, który wśród kamienic weneckich nie jest zbyt odczuwalny, na pełnym morzu jest silny i tłoczy do laguny wodę - efekt: Acqua alta. O 5:00 rano, na trzy godziny przed najwyższym stanem wody, zbudziły mnie syreny. Najpierw jedna długa, następnie sygnały rosnące chyba w tercji - liczę: raz, dwa, trzy - trzy sygnały wiec najwyższy stan jaki osiągnie woda to 130 cm - co to oznacza? Popatrzcie - oto krótka relacja fotograficzna:

Oto woda przed konwiktem, gdzie mieszkam.





A to już Plac św. Marka - najniższy punkt Wenecji.














Czasem nie wiadomo gdzie morze, a gdzie chodnik.



Manekin w sklepie znanej marki schronił się na półce.

Co ciekawe, wysoka woda pojawia się rokrocznie o tej samej porze tzn: około 1 grudnia. W ubiegłym roku osiągnęła rekordowy stan 165 cm - znajomi, którzy opisywali to wydarzenie chcieli dojść do Placu św. Marka, ale się im nie udało - woda sięgała po pas. Dla mieszkańców Wenecji jest to oczywiście uciążliwe i wiąże się z niemałymi stratami. Na dodatek podwyższony stan wody uniemożliwia ruch łodzi w kanałach gdyż nie mieszczą się one pod mostami.


Na szczęście najwyższy stan trwa nie dłużej niż 2 h i później wszystko wraca do porządku, czyli do koryta. Wysoka woda tez nie jest zjawiskiem nad wyraz częstym - zdarza się  kilka razy do roku.
PS.: Post teologiczny leży sobie w poczekalni i dojrzewa. Jak dojrzeje to na pewno się go doczekacie.

4 komentarze:

  1. Ależ piękne guminioczki ksiądz mo!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale czad! :D Chciałbym tak sobie popływać na placu św. Marka ;D
    A.P.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pływanie odradzam, chyba, że w łódce. Moje, jak to nazwał x.MC, guminioczki do dziś śmierdzą szambem :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Guminioczki?? A może gumiaczki?!

    Ludzie!! Guminiołki :)
    Pozdro Sylwek od Twojej Qzynki - teoretyczki turystyki :D

    OdpowiedzUsuń