środa, 10 marca 2010

Siła pokory

Ludzie pokorni zmianiali świat - gdzie tu słabość?
O pewnej parafii zwykło się mawiać, że nie potrzebuje Pana Jezusa, gdyż ma księdza proboszcza. Przypomniało mi się to wczoraj, gdy czytałem ewangelię Mt 5, 17-19: Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić – poucza Chrystus. WYPEŁNIĆ. Odkąd Chrystus chodził po tym świecie, nauczał, został zabity na krzyżu i zmartwychwstał, Prawo i Prorocy dopełnili się – są idealne, już gotowe. Tymczasem wielu ludzi – a zacząłem od przykładu księdza, gdyż sądzę, że jest to pokusa dotykająca nas w sposób szczególny – szuka własnej teologii, własnego sposobu na zbawienie. Nie liczy się papież, Kościół, sobory, Tradycja – liczy się, że ode mnie tak naprawdę wszystko się zaczyna i oczywiście w tym przypadku musi się na mnie wszystko kończyć. Znamy osoby, które lepiej od Boga, a już na pewno lepiej od Kościoła wiedzą, jak należy postępować. Powołują się na swoje sumienie, które niestety często jest źle uformowane, albo w ogóle tej formacji nie zakosztowało.
Nie myślcie, że ten temat przyszedł mi do głowy tak po prostu z powietrza, albo z powodu żółci zemsty jaka pragnę wylać na niektórych księży - nie. Po prostu czasem – a w sumie trzeba by powiedzieć, że często – zdarza się, że Słowo Boże spotyka się z naszym codziennym życiem i odpowiada na nie na naszych oczach. Tak też jest i tym razem. Wczoraj na
www.fronda.pl znalazłem artykuł przedstawiający sytuację Kościoła w Holandii. Tam niejaki ks. Cor Mennen, proboszcz w holenderskiej parafii Oss i wykładowca prawa kanonicznego w diecezjalnym seminarium odmówił udzielenia Komunii świętej homoseksualiście, który żyje jawnie w grzechu. Proboszcz miał takie prawo i obowiązek, by uniknąć zgorszenia. Jaka była reakcja środowisk homoseksualnych poczytajcie sobie sami tutaj (wraz z odnośnikami do artykułów starszych tutaj). Niemniej wobec całego zamieszania interweniował biskup diecezjalny, który wydał oficjalne pouczenie na temat udzielania Komunii świętej, które z oficjalnym nauczaniem Kościoła na ten temat nieco się rozminęło. I tu dochodzę do sedna sprawy. Kasa12 w komentarzu do ww. artykułu – kierując się zapewne dobrą wolą – napisał/a: Brawa dla tego niepokornego księdza!!!!!!!!!!!!!!! (pierwszy komentarz od góry) Niepokornego? Niepokorą, czyli brakiem pokory jest stawianie siebie ponad nauczanie Kościoła, papieży, katechizmu, czyli to wszystko, o czym pisałem na początku. Wobec tego niepokorny jest raczej ksiądz biskup, a proboszcz Cor Mennen wykazuje się (gdyż nadal broni swego stanowiska) wielką pokorą. Postać proboszcza jest ważnym znakiem dla tych, którzy sądzą, że bycie pokornym oznacza słabość, potulność, czyli takie: jak żeś mnie Boże stworzył tak mnie masz, gdzieś mnie postawił, tam sobie po mnie przyjdź. Tutaj pokora jest czymś zdecydowanie innym, wiąże się nie tylko z silną wiarą, ale także z silną osobowością, charakterem i z wiernym trwaniem przy nauce Kościoła, a więc nauce Chrystusa wbrew temu, że „psy szczekają”, a może już nawet zaczynają kąsać. Pokora to uwierzyć, że Kościół nie zaczyna się ode mnie, ale trwa już wiele wieków i chętnie pomoże mi na drodze do zbawienia. Przyjmowanie tej pomocy z wszystkimi tego konsekwencjami to jedna z wielu możliwości praktykowania pokory nie tylko dla kapłanów ale dla wszystkich wiernych, gdyż nieraz jako ksiądz spotkałem się z katolikami, którzy uparcie trwają w błędzie uważając, że tak musi być bo Kościół jest zacofany i nie zna życia - ale to już jest temat bardziej złożony i poświęcę mu niewątpliwie osobnego posta.

1 komentarz:

  1. świetny wpis. przeczytałam jednym tchem. (no dobra trochę przesadziłam.. dwoma ;-)).
    a tak na poważnie to myślę, że poruszył Ksiądz bardzo aktualny dziś problem. "Pokora to uwierzyć, że Kościół nie zaczyna się ode mnie, ale trwa już wiele wieków i chętnie pomoże mi na drodze do zbawienia".
    Właśnie=).
    Pozdrawiam serdecznie=)

    OdpowiedzUsuń