niedziela, 20 marca 2011

Robaczek, ale za to jaki?!

Niby powinno być wszystko jasne, zwłaszcza dla katolika, lub - mówiąc ogólniej - dla chrześcijanina. Boża miłość, wieczna, pewna, stała, z której - jak powiedział Jan od Krzyża - zostaliśmy stworzeni, ta miłość właśnie nie powinna rodzić w naszych sercach żadnych wątpliwości. Tak jednak nie jest. Co jakiś czas w historii dziejów powracają dyskusje na temat relacji Boga do człowieka. Być może wynika to z naszego poczucia skończoności, z tego, że o ile na ziemi możemy zgrywać rycerzyków, panów życia i śmierci, to wobec Boga już tak pewnie się nie czujemy, bo on przecież jest wszechmocny, a my? My jak te mróweczki biegamy w naszym mrowisku z poczuciem, że Ktoś raz po raz kładzie nam przeszkody pod nogi. Ale ten ktoś też czasem pomaga, w sensie, że czasem spadną nam z nieba jakieś okruchy, resztki spożywanego właśnie kołocza z posypkom (czyt. placka z kruszonką :) czy też drobiny cukru strącone z nieuważnie trzymanej łyżeczki. Mimo wszystko cieszmy się, bo przecież mógłby nas Bóg jednym palcem pozgniatać, a tego nie robi. Tak oto Bóg dla niektórych stał się dobry niczym Lenin, który bawiącym się za głośno dzieciom pogroził przez okno - jaki Lenin dobry, mógł je przecież pozabijać.
Oczywiście są i tacy, którzy uważają, że Bóg w ogóle się nami nie interesuje. Stworzył nas, stworzył świat i  powiedział: Radźcie sobie! To poglądy skrajne i w żadnym razie niespójne z Pismem Świętym, ale czy to pierwszy raz człowiek nie zgadza się z Objawieniem stawiając na pierwszym miejscu własne odczucia? No właśnie.
Wreszcie jesteśmy i my - grupa największa, która próbuje odczytać rolę Bożą w swoim życiu i stara się współpracować z Bożą Wolą, co czyni nie bez porażek, czy wątpliwości.
Pan Bóg jednak doskonale zna ludzkie serce. Od tysiącleci wychodzi nam naprzeciw i nie tylko przypomina nam, że jesteśmy ważniejsi niż wiele wróbli (Łk 12,6), ale wciąż daje nam dowody na to, jak ważny i cenny jest człowiek w Jego oczach i dlatego właśnie otacza nas swoją opieką, troską, ma dla nas plan na życie wieczne i gotów nam go zdradzić i pomóc w jego realizacji - po prostu Bóg przypomina nam ciągle o swojej Opatrzności.
Tym, którzy wobec Boga - całkiem słusznie zresztą - czują się mali i nieporadni, Bóg odpowiada przez proroctwo Izajasza (Iz 41,14):
Nie bój się, robaczku Jakubie,
nieboraku Izraelu!
Ja cię wspomagam - wyrocznia Pana -
odkupicielem twoim - Święty Izraela.
W dzisiejszym pierwszym czytaniu (Rdz 12,1-4a) także znajdujemy potwierdzenie tej niesamowitej Bożej Opieki:
Uczynię bowiem z ciebie wielki naród, będę ci błogosławił i twoje imię rozsławię: staniesz się błogosławieństwem. Będę błogosławił tym, którzy ciebie błogosławić będą, a tym, którzy tobie będą złorzeczyli, i ja będę złorzeczył. Przez ciebie będą otrzymywały błogosławieństwo ludy całej ziemi.
Czy nie wydaje się dziwne, że Bóg daje siebie człowiekowi niemal na usługi? To przymierze z Abrahamem pokazuje jak wiele Bóg gotów jest nam ofiarować, co dopełni się na krzyżu. I możemy tylko pytać za psalmistą (Ps 8):
Gdy patrzę na Twe niebo, dzieło Twych palców,
księżyc i gwiazdy, któreś Ty utwierdził:
czym jest człowiek, że o nim pamiętasz,
i czym - syn człowieczy, że się nim zajmujesz?Uczyniłeś go niewiele mniejszym od istot niebieskich,
chwałą i czcią go uwieńczyłeś.
Obdarzyłeś go władzą nad dziełami rąk Twoich;
złożyłeś wszystko pod jego stopy:
Patrząc nie tylko na majestat Boży, ale na wielkość stworzenia w ogóle, trzeba się uczciwie zadziwić i zapytać, kimże ja jestem, że Bóg postawił mnie nad stworzeniem i do tego jeszcze obdarza mnie swoimi łaskami jak(o) prawdziwego wybrańca? Często sami nie znamy własnej wartości, piękna naszego życia, powagi zadania, do którego zostaliśmy stworzeni i wybrani, które jest dla nas darem. A do tych wszystkich honorów dochodzi Boża Opatrzność, ciągłe wychodzenie Boga naprzeciw człowiekowi, ciągła troska, umacnianie, dźwiganie i przekonywanie w wątpliwościach o własnej miłości. Jednocześnie jednak Bóg, który dał nam wolną wolę, musi się liczyć z tym, że na Jego Opatrzność odpowiemy NIE!, bo zrozumiemy ją opacznie, nie jako pomoc, dar, wybranie, ale jako zniewolenie, narzucanie się, brak zaufania.
Podziwiamy nieraz ludzi takich jak Abraham - tych co to zostawili wszystko i posłuchali Bożego powołania, świętych, którzy poświęcili swe życie Bogu. Wyobrażamy sobie, jak bliski musieli mieć kontakt z Bogiem, pewnie rozmawiali z nim jak sam Abraham. Zazdrościmy im Bożej bliskości nie widząc, że sami to wszystko otrzymujemy. Każdego z nas Bóg otacza Swoją Opatrznością - uwierzyć w nią oznacza uwierzyć w siebie, w moje wyjątkowe powołanie, w bycie wybranym i wspomaganym.

1 komentarz:

  1. Lubię ten fragment, choć przyznam, śmiać mi się chce zawsze kiedy czytam ten fragment o 'Jakubie nieboraku' (a jeszcze bardziej chce śmiać chyba innym jak odczytuję go na liturgii), właśnie ze względu na moje imię. :) Ale zgadzam się całkowicie - to niesamowite, że Pan Bóg postawił każdego z nas tak wysoko, i że traktuje nas jak wybrańców. Bo każdy z nas został przez Niego wybrany. Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń