Czego dziś ciekaw jest człowiek? Świata(?) – dosyć to ogólne. Lubi podróżować, czytać, sięgać do internetu, książek, telewizji? Sprawdzać nowe przepisy w kuchni, rozkręcić zabawkę, zbadać, dlaczego wycieraczka nagle przestała się poruszać? Ciekawość. A ciekawość Boga? Ktoś mógłby odpowiedzieć: A to Boga można być ciekawym? Przecież jest zakryty przed naszymi oczyma, jest tajemnicą. Odpowiadam: Czegóż jesteśmy w życiu ciekawi, jeśli nie tajemnic właśnie. Stary sposób na rozprzestrzenianie informacji polega na podawaniu jej z klauzulą: „tylko nie mów o tym nikomu”, zatem nie można nie być ciekawym Boga – ciekawym Boga, jako Osoby, Jego planów, wyroków, woli, miłości, o której wszyscy mówią, miłosierdzia, stosunku do mnie, nie można nie być ciekawym wszystkiego, wszystkiego tego, co z Bogiem nam się kojarzy. Ta ciekawość właśnie sprawia, że otwieramy się na Boga, a On – jak dziś Jezus przed Zacheuszem – chętnie odsłania przed nami swoje tajemnice i daje się (Siebie) poznać, wypatrzy Cię na tej sykomorze, zauważy Cię zerkającego ukradkiem przez okno, zapeszy swym spojrzeniem prosto w oczy w momencie, gdy Mu się przyglądałeś myśląc, że o tym nie wie.
![]() |
"A co to tam tygo?... no...!" - jak by powiedział mój kolega |
Chrystus także odpowiada na ciekawość Zacheusza, ciekawość oczywiście o wiele głębszą od pytania: Co tam mas? :) A jak tylko zaskoczony celnik otrzymuje od Boga odpowiedź szerszą niż się spodziewał, sam staje przed Bogiem, w szczerości, przyznaje się do grzeszności, do tego, że może kogoś skrzywdził, otwiera się, zmienia radykalnie, o 180 stopni (a niektórzy by nawet powiedzieli, ze o 360:) swoje życie, bo Bóg, którego był ciekawy dał się poznać i poruszył w nim coś uśpionego, coś co czekało właśnie na taki moment, coś co czekalo na Boga - serce.
Ciekawi Boga byli także święci. Wielu z nich na początku swego życia było poszukiwaczami – czytali, podróżowali, próbowali żyć tak lub inaczej, aż w końcu napotkali Boga i już przy nim pozostawali, gdyż wszystko, co jest na tym świecie w końcu zaspokaja naszą ciekawość, ale ciekawość Boga jest niezaspokojona, gdyż za każdym odkryciem wylania się nowe, głębsze, wspanialsze, bardziej zaskakujące, przejmujące i – co najważniejsze – nie pozwalające nam pozostać biernymi, przemieniające nasze życie, czasem tak radykalnie, jak odmienione zostało życie Zacheusza, ale najczęściej przemieniające nas powoli, w pokoju i łagodnie, jak w piosenkowo-eliaszowym (czy orwrotnie) "lekkim powiewie".
Ciekawość ma też inny ważny aspekt – nie tylko bowiem zbliża do Boga, ale tak naprawdę zmusza nas do poszukiwania. Gdyby celnik nie był ciekaw Jezusa, lub gdyby nie uległ tej ciekawości, to dalej by siedział w domu lub przy pracy. To ciekawość sprawiła, że postanowił się, najzwyczajniej w świecie, ruszyć. W ten sposób on pierwszy wychodzi do Boga, a później Bóg odpowiada na ten krok i przychodzi także do niego, całkiem dosłownie. Powraca tutaj ta słynna sentencja: Zrób jeden krok w kierunku Boga, a on zrobi ich w twoim kierunku tysiąc. Ten pierwszy krok jednak należy do nas, jest naszą odpowiedzią na ciekawość Boga – ciekawość, która zasadniczo bierze się nie wiadomo skąd, a więc jest bez wątpienia łaską, jest Bożym szeptem do ucha: Szukaj - ale to nie kryjówka, ani podchody dlatego raczej pasują tu słowa: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą (Mt 7,7-8).