piątek, 1 marca 2013

W nieustannym napięciu.

     Każdy, kto uczy w szkole wie, jak negatywnie wpływają na proces nauczania różnego rodzaju przerwy, długie weekendy i inne święta. Oczywiście nauczyciele cieszą się na te dni wolne nie mniej niż uczniowie (a czasem chyba nawet bardziej, tylko nie dają po sobie poznać), jednak faktem jest, że dni oddechu przerywają PROCES nauczania, a nie ma nic bardziej zgubnego dla utrwalania wiedzy, jak przerwany proces :) Uczeń, po tych kilku dniach wolnego, wraca na łono szkoły rozkojarzony, zniechęcony i wewnętrznie tudzież dyscyplinarnie rozbity. Mimo, że bloki nauczania, trwające z przerwami na weekendy (nie wymyślił nikt jeszcze jakiegoś polskiego określenia?!) kilka miesięcy, nie są dla ucznia łatwym doświadczeniem, to właśnie one przynoszą najlepsze efekty. Wynika to oczywiście z systematyczności pracy ucznia oraz ze zdyscyplinowania (większego lub mniejszego, a w sumie to chyba głównie mniejszego) ucznia. Młodzieniec tudzież... młodzienica, młodzianka (?) czuje nieustanne parcie, pewną presję, którą lekko i nieustannie wywiera ów przeskuteczny proces nauczania.
     W takim napięciu żyjemy także i my. Przypomina o tym czas Wielkiego Postu, przypominają także czytania z III niedzieli tego okresu liturgicznego. Dla Izraela rozpoczyna się właśnie wyjście z Egiptu i Mojżesz spotyka JESTEM, KTÓRY JESTEM w krzewie, który się nie spala. Izraelici wyruszą do Ziemi Obiecanej, Lecz w większości z nich nie upodobał sobie Bóg; polegli bowiem na pustyni - usłyszymy słowa skierowane przez św. Pawła Apostoła do Koryntian. Ci ludzie są dla nas ostrzeżeniem, byśmy nie marudzili przeciw Bogu i nie pożądali zła. Jeżeli jednak kogoś naszłaby myśl, że losu poległych na pustyni nie podzieli, to Pan Jezus cuci go z maligny nierozsądku nawiązując do pogromu, jakiego dokonał na Galilejczykach Piłat: Czyż myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, że to ucierpieli? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie. By jeszcze wyklarować sytuację Chrystus mówi przypowieść o drzewie figowym, które nie przynosiło owocu i dostało ostatnią szansę na to, by obrodzić - ostatni rok. 
     Pielgrzymowanie po pustyni, słowa św. Pawła: Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł oraz wydarzenia, jakie opisuje nam ewangelista Łukasz opatrzone przypowieścią Pana Jezusa przypominają nam o jednym - bierzemy udział w pewnym procesie, niejako pomiędzy ustami a brzegiem pucharu, żyjemy w ciągłym napięciu. Nie jest to jednak napięcie wywołane strachem - bynajmniej. Jest to napięcie wywołane przekonaniem o własnej niedoskonałości, o własnej słabości, grzeszności. To napięcie wywołane niepewnością o własne zbawienie, o własną świętość. Nie obawiamy się jednak tego, czy zostaniemy po śmierci zbawieni, gdyż w to wierzymy. Raczej obawiamy się tego, czy na to zbawienie w jakikolwiek sposób zasłużymy. Jesteśmy (upraszczając) jak uczeń, który oddał sprawdzian i czeka na ocenę - wie, że jakąś dostanie, ale jaką?! Bardzo dobra zmotywuje go do dalszej pracy, słaba zmotywuje go do poprawy, by nie zostać. Żaden uczeń, nawet szóstkowy, nie może usiąść 3 marca 2012 i powiedzieć: No to mam zdane, jestem gotowy i nie muszę się uczyć. Od razu trzeba by mu przypomnieć słowa św. Pawła: Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł. 
     Dla ucznia przestrogą są jego koledzy, którzy w ubiegłym roku uczęszczali do klasy wyżej, a w tym roku uczęszczają do jego klasy. Nas Bóg przestrzega wskazując anty-przykład tych, którzy polegli na pustyni, którzy oddali się złu i pomarli w grzechach. Myślisz, że jesteś od nich lepszy? - pyta Bóg. 
     Każdy z nas wie, że nasze życie na ziemi kiedyś się skończy, niezależnie od koloru skóry przyszłego papieża. Jan Chrzciciel - żeby jeszcze nawiązać do drzewa figowego, o którym w przypowieści mówi Chrystus - nie pozostawia nam żadnych złudzeń: Wydajcie więc godny owoc nawrócenia, a nie myślcie, że możecie sobie mówić: "Abrahama mamy za ojca", bo powiadam wam, że z tych kamieni może Bóg wzbudzić dzieci Abrahamowi. Już siekiera do korzenia drzew jest przyłożona. Każde więc drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. Drogi Czytelniku, jeśli poczułeś choć trochę owo napięcie pomiędzy wiecznym szczęściem i wiecznym potępieniem w jakim żyjemy, to się cieszę, gdyż wywołanie owego napięcia było moim celem. Może nawet nie wywołanie, ale przypomnienie o nim, bo przecież ono ciągle trwa, a my w nim, tylko o tym czasem naiwnie zapominamy.

1 komentarz:

  1. Bardzo ciekawy wpis,

    Zapraszam na mojego bloga: www.wzrostwiary.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń